#Riker 20
Stukając w półpełną
butelkę coli, patrzę na tańczących w tłumie Rydel i Ratliffa.
Przynajmniej oni się dobrze bawią. Osobiście siedzę na pieprzonej
kanapie jak na szpilkach, z irytującym uczuciem, że coś jest nie
tak. Albo będzie. Intuicja nie myli mnie w dziewięćdziesięciu
procentach przypadków.
Nie widzę Rocky’ego
i Chris już od paru minut, a obiecał, że weźmie ją tylko na
jedną piosenkę, bo była stosunkowo wolna i wpadająca w ucho.
Zgodziłem się, bo… Spójrzmy prawdzie w oczy – sam nie miałem
odwagi zaprosić jej do tańca. Dwadzieścia trzy lata. Mamo,
przyznaj, gdzie podrabiałaś moje dokumenty?
Pulsujący rytm
dubstepu cichnie, DJ włącza wolny kawałek. Nie znam tej… A nie,
znam. Jak się ma brata fana „Top Gun”, to się kojarzy takie
nuty. Pierwsze dźwięki „Take my breath away” rozchodzą się po
sali, ludzie spowalniają ruchy, pary się obejmują. Gdzieś miga mi
Del wtulona w Ella. Jak słodko.
A Riker siedzi sam.
Pozdrawiam i polecam, firma „Podrobili mi PESEL”.
- Riker! – Nagle
przed stolikiem pojawia się Rocky. Opiera się o blat i patrzy na
mnie zgorzkniale.
- Co jest? –
Uśmiecham się sztucznie. Ale nawet sztuczny uśmiech schodzi mi z
twarzy, gdy widzę grymas lekkiej paniki i irytacji u brata. – Co
się dzieje? – pytam już poważnie, pochylając się do przodu.
- Ross. Pijany. Z jakąś
laską – mówi szatyn, biorąc krótkie oddechy.
- No i co? – nie
rozumiem. Żadna nowość, że Ross znalazł sobie pannę.
Ale zaraz, coś mi tu
nie gra.
- Nie kumasz, co? On
nieźle wstawiony, Rik, i chce ją…
- Chwila – przerywam
mu, czując, jak krew zaczyna krążyć w moich żyłach sto razy
szybciej. – Gdzie. Jest. Chris – cedzę, mrużąc oczy.
Rocky przewraca oczami.
- Z Rossem,
powiedziała, że go przypil…
- Zostawiłeś ją sam
na sam z Rossem?! – Podnoszę się gwałtownie z kanapy, uderzając
o blat udem. – Ała! – syczę, pocierając pulsujące bólem
miejsce. - Kurna, Rocky! Z pijanym Rossem! Zostawiłeś ją z pijanym
Rossem sam na sam! Gdzie oni są?!
Wygrzebuję się zza
stołu, trochę na czworaka, trochę na dwóch nogach, i staję obok
brata.
- Przy toaletach.
Spokojnie, przecież on jej nic nie zro…
Popycham Rocky’ego do
przodu w tłum, sam ruszając prawie biegiem między kiwającymi się
do piosenki parami. Później go zabiję. Albo wrzucę do szamba.
Staram się
przemieszczać jak najszybciej i nie mija kilkanaście sekund, jak
dopadam do rogu sali, gdzie - jak obwieszczają świecące strzałki
– znajduje się toaleta.
#Ross
Przecieram twarz
dłońmi, opierając się o ścianę. Podłoga kusi mnie swoją
zachwianą równowagą, najchętniej bym się położył. Widzę, jak
Susan wybiega z łazienki, nawet się do mnie nie odzywając.
Muzyka gwałtownie
zmienia swój rytm, staje się melancholijna. Do mojej coraz cięższej
głowy dociera informacja na temat granej piosenki – to przecież
ten kawałek z „Top Gun”. Gdzie moja nagroda za rozwiązanie zagadki? Moje Grammy? Złoty
Glob? Za co dostawało się Złoty Glob? Za najlepszy taniec z
chomikiem?
Wiem, że DiCaprio nie
dostał Nobla. Ale po co mu Nobel? Zginął w „Titanicu”, frajer.
Obejrzałbym „Titanica”.
- Shor?
Podnoszę gwałtownie
głowę. Błąd. Obraz rozmazuje mi się na chwilę, ale jest lepiej,
gdy mrużę oczy.
- O, hej, Chris –
mówię, jak dla mnie bardzo wyraźnie.
- Cześć, Shor. –
Dziewczyna opiera się o ścianę naprzeciwko, zakładając ręce na
piersi.
Ładną ma tą koszulę.
Mogłaby ją rozpiąć.
- Mogłabyś rozpiąć
tą koszulę – rzucam, zanim zdążę się zastanowić.
- Co? – Szatynka
wygląda na zaskoczoną, ale tak, jakby się tego spodziewała.
- Nic. – Kręcę
głową. Ojoj, ja chcę zejść z tej karuzeli. Mamo? – Najlepiej
tak do połowy. Albo całą.
- Shor, nic nie mów.
Jesteś pijany – prosi mnie dziewczyna, ciaśniej splatając ręce.
- Nieprawda –
zaprzeczam. – To znaczy, coś tam wypiłem. Ale to nie zmienia
faktu, że ładnie wyglądasz nago.
Czy ja to powiedziałem
naprawdę? Niech mnie ktoś strzeli. Rocky, gdzieś polazł?
- Shor…
- Serio mówię. –
Zamknij się, debilu. – Całe szczęście, że już wyzdrowiałaś
w sumie, bo posiniaczona wyglądałaś jak zombie. Ale i tak wciąż
pięknie.
- Shor.
- No co? – Odsuwam
się od ściany i stawiam krok w stronę Chris. Jej twarz wykrzywiona
jest w wyrazie strachu. Podnieca mnie to. Powinno? – Chris, muszę
ci coś powiedzieć…
- Shor, odejdź ode
mnie. Proszę. – Dziewczyna kładzie dłoń na mojej klatce
piersiowej i odpycha lekko.
- Oj, mała, ćś. –
Chwytam jej nadgarstek.
Jest źle. Ross, stop.
Przestań. Zostaw ją.
Wolna piosenka, na
dodatek jedna z moich ulubionych, jedynie mnie napędza. Praktycznie
widzę ten biegający po mojej czaszce mózg z transparentem "Nie wrócę do fotela". Facet, wracaj na swoje
miejsce.
- Shor, puść. Puść,
proszę. – Christine próbuje wyszarpnąć rękę z mojego uścisku,
ale ja trzymam ją mocno. I choć bardzo bym chciał, nie potrafię
jej puścić.
- Chris, słuchaj… -
Przysuwam się jeszcze bliżej, nasze ciała dzieli parę
centymetrów.
Obraz faluje mi przed
oczami, ale i tak znajduję przestraszone spojrzenie szatynki. Nie
chcę, żeby się bała. Przecież ja chcę tylko, żeby była
szczęśliwa, żeby zawsze się uśmiechała, żeby była bezpieczna.
Najlepiej w moich ramionach. Żeby była moja.
Moja.
Dostawiam prawy
nadgarstek dziewczyny do ściany, a lewą dłoń opieram nad jej
ramieniem, tworząc coś na rodzaj klatki, z której mi nie ucieknie.
Delikatna, nienaruszona
makijażem skóra Chris napina się w grymasie lęku; zaciska usta
coraz mocniej. Dopiero teraz zauważam, że ona mi kogoś przypomina.
Z bliska widzę znajome rysy, ale mój mózg nie przetrawia tych
informacji. Blokada w umyśle aż boli.
Po co myśleć, skoro
te zaciśnięte wargi wyglądają tak seksownie?
Pochylam się niżej,
Christine ani drgnie. Wpatruje się we mnie, oddychając coraz
szybciej.
- Shor… - mówi
piskliwie, ale mnie to nie rusza.
Coś mnie boli, coś
pod żebrami. To czerwone coś. Bije za mocno, za szybko.
Ukłucie. Sumienie
odzywa się gdzieś w okolicach żołądka, nacierając na nie z
kijem. Moje ciało staje się domem dla nienormalnych potworków.
Muszę zaproponować tę bajkę Disney’owi.
Czuję oddech
dziewczyny na swoich ustach. Dotykam jej policzka nosem, jej skóra
parzy.
- Chris… - Składam
przelotny, ledwo wyczuwalny pocałunek na jej wargach. Właściwie
jest to tylko muśnięcie, ale i tak moje serce przyspiesza do granic
wytrzymałości organizmu. – Chris, ja…
#Ratliff
- Jak myślisz, co
czuje Chris? – pyta Rydel, oplatając moją szyję rękoma.
W końcu, po chyba
godzinach puszczania muzyki a’la spuszczanie wody w kiblu pełnym
metalowych doniczek, włączyli dobry, klasyczny i przyjemny dla ucha
kawałek. I dzięki temu mogę wreszcie usłyszeć, co mówi do mnie
Del. Wcześniej nie byłem w stanie i to nawet, gdy krzyczała mi do
ucha.
- W jakim sensie? –
Obejmuję dziewczynę mocniej i zanurzam twarz w jej rozpuszczonych,
lekko pofalowanych włosach.
- W sensie Rossa i
Rikera.
- Nie mam pojęcia –
przyznaję. – Ale widzę, że nie tylko ty dostrzegasz te ich
ukradkowe spojrzenia? – śmieję się.
- A kto nie byłby w
stanie dostrzec? – Praktycznie widzę, jak przewraca oczami. –
Ale serio, zaraz zaczną się bić.
- Riker i Ross? Nie
sądzę. Mnie bardziej interesuje, który skapituluje pierwszy.
- Zakładzik? –
chichocze uroczo.
- Bądźmy ludźmi, Del
– karcę ją. Co z tego, że jej śmiech rozchodzi się w mojej
głowie dziesiątkami ech? – Nie wolno się zakładać o ludzkie
uczucia.
- A twój zakład o
Raurę?
- To jest inna sprawa.
- A o Raię? I Auslly?
I…
- Dobra, rozumiem –
wzdycham. – Ale ten o Rydellington wygrałem. – Całuję ją w
czoło i stykam swój nos z jej. – Bynajmniej cieszy mnie ten fakt,
tym bardziej, że zakładałem się o to z tobą.
Del cmoka przelotnie
moje usta z uśmiechem i z powrotem opiera głowę na moim ramieniu.
Piosenka z „Top Gun”
idealnie buduje cichy nastrój po poprzednich utworach, których
zresztą utworami bym nie nazwał. Ludzie kołyszą się w parach,
rozmawiają i szepczą, zamiast skakać z wrzaskiem. I to lubię.
Osobiście wolę
koncerty od naćpanych imprez, ale klub był pierwszą rzeczą, jaka
wpadła nam do głowy, bo akurat widzieliśmy jego budynek w drodze
do hotelu.
Napawam się ciepłem
ciała Rydel, póki trwa piosenka. Choć jest silną dziewczyną z
charakterem, mam wrażenie, że w moich objęciach wydaje się być
krucha i lekka. Muskam palcami jej rozgrzaną skórę pleców,
odkrytą przez krótki top sięgający pępka.
- To takie dziwne, co nie? - szepcze Del, nie odrywając się od mojego ramienia.
- Co masz na myśli?
- Chris. Tak szybko się zaaklimatyzowała. Zjednała sobie każdego Lyncha, właściwie stała się częścią rodziny.
- Nie stała się częścią rodziny. - Kręcę delikatnie głową. - Ona po prostu jest takim małym intruzem, którego zaadoptowaliśmy. To tak, jakbyś poznała jakąś dziewczynę, zaprzyjaźniła się z nią, a ona zaczełaby cię odwiedzać, ty ją i tak dalej. Z tą różnicą, że Chris z nami zamieszkała. Ale widać, że nie czuje się do końca komfortowo, jakby myślała, że nam zawadza. Ross poczuwa się do odpowiedzialności i zapewnienia jej pomocy, w końcu to on ją znalazł. Wiesz, tak jak w książkach.
- Tak - mruczy. - Chyba rzeczywiście tak jest.
Kolejne kilka sekund milczymy, kołysząc się lekko.
- Jeśli Chris w ogóle
czuje coś do któregoś z nich, to sama wybierze – mówię cicho
prosto do ucha blondynki. – A oni nie mogą o nią walczyć jak lwy
o znalezioną za krzakiem padlinę.
- Prawda. – Del kiwa
głową i odsuwa się kawałek.
- Na szczęście ja nie
musiałem z nikim o ciebie walczyć. – Uśmiecham się tuż przy
jej policzku.
- Przypominam, że to
ja wywalczyłam ciebie – mruczy z chichotem, muskając nosem moją
szyję.
Przyjemne dreszcze
rozchodzą się po moim ciele, rozpalając w nim kolejne ogniska.
Odchylam się jeszcze trochę do tyłu, obejmuję dziewczynę
ciaśniej w pasie i całuję lekko w usta.
- Kocham cię, wiesz? –
szepczę tuż przy jej wargach. Niesamowite, jak te słowa lekko ze
mnie wychodzą.
- Ja ciebie też, Ell.
Całuję ją ponownie,
tym razem dłużej. Taki mój prywatny, kolejny kawalątek szczęścia
w tym dziwnym świecie. Nie obchodzi mnie, co się dzieje w klubie,
ja się czuję dobrze. Nawet bardzo dobrze.
***
To jeden z tych magicznych rozdziałów, kiedy ma się ochotę wbić na konto bloggera i zobaczyć, co dalej, isn't it? c:
Ratliff na początku rozprasza? Spoko, poszedł na koniec :D Żart. Mam napisane parę rozdziałów wprzód, więc wasze komentarze pod rozdziałem np. 19 wpływają na rozdział 23, itd...
Anyway. Z tego miejsca dziękuję styliście A&A za ratowanie Rossa przed kolejnymi fazami mojżeszowania.
Tak. Walić, że jak zbity kundel będę ganiać, żeby nadrabiać pisanie do przodu. Moja psycha nie ogarnia, że się nie ogarnia. Głupia jest.
Jest o tyle dobrze, że mam fajne pomysły na akcję i chyba jednak nie skończę bloga po r27, jak to zamierzałam dzisiaj podczas wenowej depresji.
*wybaczcie suchą notatkę, jestem po odmóżdżającym, ciemnym dniu i pisaniu rossdziau na czouga*
Nie wiem, kiedy następny. Łapcie mnie na asku, jak coś.
A żeby stępić wasze maczety, ładne gify (przydałby się podkład z Rikiem "ticz mi hał tu dadżi").
ANIA, MASZ WPIERDOL!
OdpowiedzUsuńDORA, GDZIE KLUCZYKI OD MOJEGO CZOŁGU?! ŻADNE MI TAM, NIE PROWADZIMY PO ALKOHOLU, JADĘ WPIEPRZYĆ ANULCE!
Dlaczego znów mi to robisz?! Ja wiem, że moje serce spłynęło kanałami, że się śmieję ze wzruszających scen, a na wyznania miłosne odpowiadam "fajnie", albo wyjeżdżam z białymi larwami, ale poza tym jestem dobrym człowiekiem i nie zasłużyłam na takie tortury.
Chris i pijany Mojżesz, tfu, Ross. Mam dwie wizje - albo Riker zajebie mu w ryj (pamiętasz tego kwejka - ten moment, gdy ktoś zajebie ci takiego zajebistego luja, że klaskasz nim skończy? Właśnie tak to widzę), albo przybiegnie, niczym rycerz, zobaczy kissa, serduszko mu pęknie na miliard kawałeczków, w głośnikach będą dźwięki I will always love you, wiesz tak dla ironii, depresja, emocjonalne zgliszcza, taka sytuacja.
Znając Ciebie, wyskoczysz z czymś tak niespodziewanym, że mi laczki pospadajo.
Nienawidzę Cię, że skończyłaś rozdział w takim momencie, chociaż ogólnie kocham Cię i dzięki Tobie nie umieram z głodu. Kto by pomyślał, że skrzydełka się wrzuca do zupy wcześniej? Lol. Not me.
Bądź dobrą wnuczką i nie złam Rikowi serduszka, co?
Jest taki uroczy. I pokraczny. Jak ja przy Mike'u. Dalej go szukam na fejsie. Zapytam go o nazwisko. Albo podkradnę pocztę z jego skrzynki i wtedy się dowiem.
Lecę tworzyć dalej,
Twoja Babcia
Bosz... co to jest ?
OdpowiedzUsuńPowiem wam co jest.
Moja dusza rozpada się na kawałeczki, gdyż widzę mojego Rikusia jak wpada do tej cholernej toalety i widzi Rossa. Całującego się z Chris !!!!!!
Kurde. Nie. To. Się. Nie. Może. Dziać. naprawdę. !!!!!!!!!!!!!!!!
Powiedz, że to zły sen, z którego zaraz się obudzę i będę mogła powiedzieć : Mamo zrób mi kakao i załóż paputki na nóżki, bo zimno.
Mój umysł nie pracuje dobrze. Jestem po godzinie lekcji na dodatkowym angielskim, więc.... Tak.
Rozdział bardzo fajny. Tylko gdzie mi tu wyjeżdżasz z Rossem. CHCĘ RIKA, KUMASZ TO ? KUMASZ ?
Mam nadzieję, że ta, bo jak nie to łopata na działce jest gotowa do użycia... ha ha taki żarcik ( albo nie ? )
Nieważne.
Rydel i Ellington taka słodka z nich parka, że sama bym chciała takiego chłopczyka.
Nawet Delly zauważa te spojrzenia chłopców.
I dobrze. Niech pogada z Chris i powie jej, że Rikuś jest taki słodki, a Rossowi tylko gołe baby w głowie.
Modlę się, żeby tylko Chris nie spodobał się ten pocałunek. Jak Riker wleci do toalety to Chris ma do niego podlecieć i wtulić się w niego jak w pluszowego misiaka. Oby nasz blondynek nie popełnił błędu i nie wyszedł sobie tak obojętnie. Albo coś w stylu, że stanie w otwartych drzwiach i padnie na zawał. Tylko nie to. Chciałabym go jeszcze zobaczyć w te święta z czapką mikołaja mówiącego : Jestem waszym najlepszym świątecznym prezentem.
Dobra, to tyle.
Niech Riker i Ross ogarną swoje dupska, bo nakopie ich do nich. I nie będzie już tak wesoło. Oj nie będzie....
Zacieram łapki i robi złowieszczy uśmiech, gdyż czekam na kolejny fantastyczny rozdział, w którym Ross nie będzie z Chris :D
Pozdrawiam bardzo serdecznie. Ja i moja łopata :D :D :D
OdpowiedzUsuńYkhym.
Dzisiejszy dzień będzie pełen sadystycznych wstawek, więc pozwól, że nie będę szczególnie uzewnętrzniała swoich emocji (poprzez Syndrom Stormie), związanych z moją ogromną żądzą zakopania cię w drewnianym sarkofagu z palącą się paczką zapałek w komplecie. Taka promocja.
Jest zimno. Jest tak cholernie zimno i mgliście, że procent prawdopodobieństwa, że wyjdę dzisiaj z domu wynosi -1%.
Muszę czytać jakąś chrzanioną książkę i zredagować ją szczegółowo na poniedziałek. Przecież ja nic złego nie zrobiłam. Ty zrobiłaś. Ty powinnaś to robić.
Powinnam zająć się dzisiaj waszymi prezentami. Ciekawe, cholera, jak. Sklepy do czternastej, i że niby ja mam teraz wyjść na to żywe lodowisko? Ta. Już pędzę.
Dobra, kurde.
Zaczynamy klasyczny opierdzieling, tym razem w wyrafinowanej wersji. Amen.
*przerwa na ubranie 4 par skarpetek, ciepłych dresów, trzech koszulek i polaru*
Jestem.
Na początek krótkie stwierdzenie:
''Kobiet z okresem się nie denerwuje.''
Masz przejebane. (Y)
Powiem szczerze - byłam pewna, że pijany Ross SPRÓBUJE zrobić coś Chris. No sory, nie na darmo wywaliłaś wszystkich Lynczuff do klubu, to było oczywiste, że kogoś zaliczy (w twoim wypadku ''prawie'') i Chris or Riker to zobaczą. I że sprawy się dalej potoczą... Ach, i jestem pewna, że Rik to zobaczy. I się wkurzy. To tak na pięćdziesiąt procent.
Fak, mogłam przeczytać ten R21. Był tak blisko. Taka mała ikonka.
Dziękuj, za taką matkę, jaką jestem ja. Wiesz ile zemst mogłam zaliczyć używając tego jednego rozdziału?
A tym czasem mam wiedzę zwykłego czytelnika *le naklejka z zrozpaczonym kaktusem*. A przecież nie jestem zwykłym czytelnikiem. D:
Nie do końca jeszcze wiem jak, i co zrobią dokładnie Ross i Rik, ale tego mi na razie do szczęścia nie potrzeba.
Szczęście? Co to jest ''szczęście''?
Dowiem się, jak bluza od Miki do mnie dojdzie. Leć w przestrzeniach poczty polskiej, kochanie. Czekam na ciebie.
Ten pov Ellżuni na koniec był tak wredny, niczym piosenka z Top Guna. Mam ci ochotę walnąć w ryj maczetą jeszcze bardziej, niż na początku rozdziału. I po przeczytaniu povu Rossa. *Ross przymierzający się do Chris z procentem alkoholu jak po wypiciu wiadra brytyjskiego szitu Miki, przestraszone spojrzenie Chris... A w tle kuwa Tej baj bret ałej.
A pov Ella powinien mieć tytuł ''Żryjcie ich szczęście, tylko oni wam zostali, buahahaha.''.
Że też zapytam raz jeszcze:
CO JA WAM LUDZIE ZROBIŁAM. CZYM ZGRZESZYŁAM!?
Stormie, zostaw mój caps. To miał być wyrafinowany komentarz.
Tak.
Noms.
To jest...
Bo wiesz...
Ughrhjs.
khksjhdhHUHISHD.
NO ja tak nie MOGĘ.
Walić. Przegrałam.
ZNAJDĘ. CIĘ. PO. EPILOGU. NASZEGO. CZOUGA.
JUŻ MI NIE BĘDZIESZ POTRZEBNA DO PISANIA.
BĘDĘ MOGŁA Z CZYSTYM SUMIENIEM CIĘ UNICESTWIĆ.
DOBRANOC.
~RAFFY
.
Ach, no i jeszcze jedno.
UsuńBardzo ważna sprawa.
Dzięki, za wspaniałe Mikołajki. Wykastruję cię, jak wrócisz nabuzowana radością z Avisu.
~Raffy vol2
Rocky!!!
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że zmądrzałeś...
Ross, pacanie, bałwanie, patafianie, gamoniu, cymbale, deklu, iid....
pojebało?! całuj dziwki!!! nie Chris!!!
tek Rikuś..sfałszowali Ci PESEL, i NIP, i REGON (mamy NIP, mamy REGON, mamy PESEL i co z tego? ;)) i tożsamość pewnie też....Ty jesteś przybyszem z planety zamieszkanej przez "sexy basist" :3 jedynym waszym problemem jest brak kobiet...(zgłaszam się na ochotniczkę jak będziesz wracał!!!! :3)
Ratliff jest z was wszystkich chyba jedyną w miarę ogarniętą osobą...(tak!!! Ratliff!!! Boże!!! widzisz i nie grzmisz ;-;)
świat nie ma już przyszłości ;-;
czekam na nexta :)
_____________________
http://r5-miedzywymiarowa-szkola-herosow.blogspot.com/
Mych maczet nie da się stępić.
OdpowiedzUsuńAle miło, że się starasz.
Dla kogo, miło dla tego miło. Jak dla mnie nie będzie miło, to dla ciebie też nie. ZAPAMIĘTAJ SOBIE.
Cóż za telepatia. Chcę Ella na końcu, jest na końcu. CHCESZ - MASZ. TYLKO U ANI.
Ale Rat mi za Rata za spokojny. To jest dyska, no hej .-. JA GO TU WIDZĘ W SZALONEJ MAKARENIE NA ŚRODKU PARKIETU. Mogłaś dać jakieś ruchy tyłkiem chociaż. Już walić piosenkę. Może być nawet do Alleluja.
Ale nie. On woli siedzieć w kącie z Rydel. TO RYDELLINGTON NISZCZY MOJE CHORE MARZENIA. SMUTEK :(
CHRIS.ROSS.CHRIS.ROSS.
TY WREDNA KREATURO.
I MOJA WREDNA GŁUPOTO.
Myślałam, że Ross powie Chris, co do niej czuje. Tak, jasne. Z choinki się urwałaś, Niepi? ROSS. PIJANY ROSS I JEGO OBSESJA NA PUNKCIE PANIENEK. On się nie będzie darł: "Kocham cię, Chris! Walić Rikera, weźmy ślub" NIE. ALKOHOL WZMAGA JEGO CHORĄ PSYCHIKĘ.
MÓWIŁAM, ŻEBY WZIĄĆ GO NA ODWYK?! Ale kto mnie tam słucha.
JESTEM ZŁA. ZABIERAJ TE ŁAPY, SHOR.
Ale oszywiście ty to jeszcze możesz uratować. Ba, możesz sprawić, że się rozpłynę i wybuchnę tym miłosierdziem, który zamówiłaś. (NA RAZIE ZAPOMNIJMY O TYCH LUDZIACH OD CZARNEJ ROBOTY, O KTÓRYCH TEŻ WSPOMINAŁAM)
Niech Rik tam przyjdzie, błagam. Niech się wkurwi, uratuje Chris i najlepiej da Rossowi w mordę. PORZĄDNIE. O takiej bójce między braćmi marzę c;
I w efekcie Riker będzie obrońcą Chris, dziewczyna dozgonnie mu wdzięczna, a Shor zostanie czarną owcą. STORMIE, MARK. WYŚLIJCIE GO NA ODWYK.
Oszczepy cię pozdrawiają.
Po pierwsze umieram bo taki krótki.
OdpowiedzUsuńDrugie halo halo Ross co ty wyprawiasz?!
Trzecie dlaczego Chris go nie uderzyła? A może ona nie chciała go odepchnąć? Może ona chciała żeby przy niej był żeby ją pocałował? Może ten gwałt nie był gwałtem? Może ona to zmyśliła? Może jest chora psychicznie i chciała żeby ten chłopak wtedy który ją rzekomo zgwałcił pobił? Może ona lubi na ostro? - wait, what?!
Nie ważne moja wyobraźnia świruje po kawie. Szczerze? Nie zdziwiłabym się gdyby Chris tak naprawdę była jakąś wielką fanką, psychofanką R5, która znalazła sobie sposób na poznanie ich.
To prawda to byłby przypadek, że Ross ją wtedy znalazł ale przecież dziewczyna mogła wykorzystać sytuacje (:
Anyway, czy Ross nie mógł powiedzieć CHRIS JA CIE KOCHAM BADZMY RAZEM ITP?
Skonczyło się to na tym Chris ja.... i teraz przybędzie Riker, który grzmotnie Rossa i będzie po sprawie..
RIKER WIELKI SUPERHERO A ROSS GWAŁCICIEL, TAK TO SOBIE WYMYŚLIŁAŚ KACZKO?!
O co to to nie!
Teraz idę oglądać telewizję by zapomnieć o tym co przed chwilą przeżyłam. Tyle emocji kobieto!
Czekam na nexta <3
W T F?
OdpowiedzUsuńWTF?
W
T
F????
??
Co Rossik chciał jej powiedzieć *taak ja wiem,że ja kocha xD* Ale czemu tego nie powiedział ! :C
Nie znoszę Cię xD *hihi żart...*
Ja chce nest NAŁ ! :D
Ech... Nienawidzę Cię czystą nienawiścią wziętą prosto z piekielnej otchłani. Zaczynam od początku.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego Riker 20. Możesz mnie oświecić, proszę? ;p Matko, jaka ze mnie tępa dzida, aż przykro.
Dalej zdenerwowałam się na Rikera bo tak bardzo nie ufa Rossowi. Myślałam sobie 'ogarnij się, to Twój brat. Przecież nic jej nie zrobi'. Nawet się zirytowałam, bo Rik traktuje Chris jak jakieś złote jajko. Z jednej strony wiem, że trzeba na nią uważać i zapewne gdybym była w jego sytuacji też bym się w cholerę martwiła, ale odzywa się moja strona zimnej suki w tym momencie. To nie tak, że bym się o nią nie troszczyła, nie myśl sobie... Po prostu życie jest życiem i problemy, jeżeli nie dorwą nas w jednym zakamarku, to znajdą nas w drugim. Wiadomo, lepiej ich unikać, ale mimo to... Jakoś takoś miałam wrażenie w tym rozdziale, że Riker przesadza... Może wpływa na to mój dzisiejszy nastrój i kłótnia z host siostrą...
Potem zaczęłam czytać dalej i tak jak wierzyłam w Rossa, tak gdy zaczął gadać o tej koszuli już po prostu ledwo się powstrzymałam przed krzyknięciem 'japa, psie'. (kocham psy, btw). I potem urzekło mnie to, że pomimo tego, że jest pijany jego myśli są takie dość... No może nie do końca urocze i nie do końca możesz przeczytać, że jest w niej zakochany. Nie dosłownie. Ale 'can you read between the lines I'm singing'. Owszem, ja tu przeczytałam jego uczucia między wierszami. Mimo to Ross jest frajerem jakich mało. Jak on mógł ją tak przygnieździć do ściany? Jedyne co mam nadzieję, to że jak najszybciej powie jej 'zakochałem się w Tobie' albo coś w tym stylu, tak, że ona przestanie się go bać i się uspokoi. Albo niech jej powie, żeby się nie bała i ją przytuli! Żeby się nie bała być w jego ramionach, żeby on ją obraniał, a nie! Jezu, to najsmutniejsza część... Normalnie cieszyłam się, że musnął jej wargi, ale nie gdy ona się go boi! Tak bardzo nie chcę by się go bała... Po takim czymś będzie w cholerę ciężko odbudować jej zaufanie do niego, a ja nie chcę czekać nie wiadomo ile na prawdziwy kiss! Bo się w końcu doczekam prawda?
Proszę, Sparrow, oby Riker nie wbiegł w pół zdania. Mam nadzieję, że Ross dokończy swoją wypowiedz, a nie że nagle Riker wielce bohater wparuje, uratuje Chriss, przytuli, motyle w brzuchu. Nosz kurde, Chross potrzebuje trochę czasu, a nie, że wszędzie Rik! Mam nadzieję, że dasz na początku kolejnego rozdziału czas Rossowi na rekompensatę.
Do następnego, pa!
Swietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRosss pijjany xD
Czekam na next
Jeżeli mogę mieć małą sugestię to niech Rik i Rocky spirali Rossa na kwaśne jabłko ^^
Eli i Rydel mogą się dołączyć :-P
Z góry dzięki :)
Pisz szybko nexta xD
Całuję Tala :)
A miałam wrażenie, że skomentowałam ten rozdział. Jednak nie. Gdzie ja byłam przez ostatnie dni? Ach, już wiem. Czytałam Twoje rozdziały chwilę przed wyjściem, a później zapominałam o dodaniu komentarza. Moja wina, przepraszam.
OdpowiedzUsuńRiker powinien dostać jakąś zasłużoną nagrodę za pojawianie się w odpowiednim miejscu i czasie. Chociaż może i Rocky'emu coś należy, bo gdyby nie powiedział mu gdzie jest Chris i z kim ją zostawił, Riker nie pobiegłby do nich jak oparzony. Więc, tak, nagroda będzie podzielona na pół. Szczerze zawiodłam się na Rossie. Do kolejnych wydarzeń miałam nadzieje, że nie zrobi nic głupiego. W końcu jego myśli były takie mądre, a jednak czyny pozostawiają wiele do życzenia. I Chris znowu będzie wystraszona, bojaźliwa i strachliwa. Może mieć traumę i jak wówczas jej pomóc w tym wszystkim? A gdzieś poza tymi wszystkimi wydarzeniami w toalecie są sobie zakochani, tańczący na parkiecie, nie wiedzący co się właśnie dzieje. Urocza scena, mimo wszystko. Czy wspominałam już, że kocham ich? Nie, to już wiesz :)
- matrioszkaa! xx
Ps. Kocham ten utwór! :)