#Ratliff
Szczęk drzwi, które zamknęły się siłą odbicia nawiasów po gwałtownym ich otwarciu, wyrywa mnie z transu spowodowanego płynną czekoladą oczu Rydel.
Jej źrenice zawsze kojarzyły mi się z gorzką czekoladą, już odkąd ją poznałem. Gdyby mnie ktoś spytał o kolor oczu Rydel Lynch, odpowiedziałbym "czekoladowy". Nie brązowy. Takie skrzywienie umysłowe, a co.
Mrugam kilkakrotnie i przenoszę spojrzenie na ścianę obok głowy dziewczyny. Nasze cienie układają się na niej szeroko pod wpływem wpadających przez okno z lewej strony promieni słonecznych. Biorę kolejny głęboki oddech.
- Rydel, o co ci chodzi z Chris? - pytam w końcu. - Co ona ci zrobiła?
Dziewczyna prycha pod nosem i uśmiecha się ironicznie, wręcz złośliwie. Jej ręce nie poruszają się w uścisku moich dłoni, choć go trochę poluźniłem.
- Jedziemy sobie w trasę, gotując się na kilkanaście koncertów i dobrą zabawę - zaczyna przesłodzonym głosem. Nie lubię jej takiej. Przewracam w duchu oczami. - A tu nagle zjawia się jakaś biedna dziewczynka... Nie zrozum mnie źle, mi też jest jej szkoda, wiem, co przeżyła. Po prostu... - wzdycha cicho i opuszcza wzrok.
Rydel, jasna cholera.
- Co po prostu? - ponaglam, choć już delikatniejszym tonem.
Zapach plaży, który przesiąknął różowy top Delly, subtelnie wypełnia mój zmysł węchu, rozpraszając mnie przy tym nieco.
- Po prostu jest taka... No... - chrząka i porusza głową, odgarniając niesforny pukiel blond włosów. - Ojej, ojej! Zgwałcili mnie, to się do was przyczepię - piszczy jak pięciolatka, przez co kąciki ust same mi się unoszą. - Tak więc, um, przyczepię się do Shora, przykleję się do Rika, wskoczę na plecy Ratliffowi i pogram w łapki z Rocky'm - jej głos przechodzi w syk. - Działa mi to na nerwy.
Szczerze? Nie patrzyłem na to od tej strony. Oczywiście, fakt że Chris zgwałcono zmienia trochę nasze postrzeganie jej, odbieramy ją poniekąd jako poszkodowaną. Jednak według mnie jest też po prostu fajną dziewczyną, koleżanką czy nawet przyjaciółką.
- Wydaje mi się, że ty po prostu nie starasz się jej poznać - mówię po chwili ciszy.
- Ona mi cię zabiera, Ell - ucina dziewczyna i wbija we mnie smutne spojrzenie.
- Mnie? - Brwi samoczynnie podjeżdżają mi do góry z zaskoczenia.
- Zapomnij - mruczy Del i odwraca głowę.
- Kurczę, Rydel! Zaczęłaś, to skończ.
- Co tu kończyć, kiedy jesteś najwyraźniej zbyt głupi, żeby dostrzec, że...? - przerywa po raz kolejny i zaciska zęby, uciekając wzrokiem.
Ja natomiast znowu przewracam oczami i zacieśniam dłonie na jej nadgarstkach, gdy próbuje się poruszyć.
- Czego nie dostrzec? To, że jestem głupi, mówicie mi sto razy na dzień. - Próbuję złapać spojrzenie Rydel, jednak ta wciąż uparcie patrzy na wszytko, tylko nie na mnie. - Ale czego nie dos...
Ciepłe wargi Delly zabierają mi resztę słowa i dopływ powietrza przesiąkniętego morskim zapachem.
#Riker
Silnik Six gaśnie. Wyjmuję klucz ze stacyjki i chowam pęczek do kieszeni brudnych od piasku i wody szortów.
- Wyłaź, grubasie! - słyszę śmiech Chris z tyłu.
Odwracamy się równocześnie z Rossem na przednich siedzeniach, żeby móc lepiej widzieć przepychających się na tyłach gumisiów. Bajkowe klimaty zaczęły się już na plaży.
- Ja gruby? To tylko futro, smerfie. - Rocky naciska klamkę od drzwi auta i usiłuje wyjść, jednak dziewczyna nie ma zamiaru dać za wygraną w przepychance i wyrzuca brata na zewnątrz, przy tym sama leci za nim, ciągnąc za sobą obydwa worki ("Jak utytłacie Rikerowi siedzenia, to was za paznokcie na fontannie powiesi, tako rzecze Ross.").
Spoglądamy na siebie z blondynem i rozbawieni wysiadamy z samochodu.
Choć zmęczeni i brudni, to jednak weseli stajemy na progu domu, uprzednio wyrzucając worki do śmietnika.
- Ja pukam, ty mówisz. - Szatynka wyrywa się przede mnie, stuka pięścią w pomalowane na biało drewno i chowa się za moimi plecami.
Przewracam tylko oczami, po czym naciskam klamkę.
- Jesteśmy! - krzyczy Ross zaraz po wejściu do przedpokoju.
Odkąd chłopak osiągnął wystarczający wiek na to, by wychodzić gdziekolwiek ze mną i resztą rodzeństwa, czyli odkąd skończył cztery lata, to niemal zawsze on woła "jesteśmy". Po prostu tak się przyjęło. Co ciekawe, gdy wychodzi gdzieś sam, praktycznie nigdy nie obwieszcza swojego przybycia w ten sposób.
Zrzucamy buty w na wycieczkę przeznaczoną właśnie na brudne obuwie, po czym ruszamy watahą do kuchni, gdzie mama stoi przy zlewie, myjąc naczynia. Głodną watahą, należy dodać.
W pomieszczeniu unosi się zapach domowej pizzy, uwielbianej nie tylko przez każdego członka naszej rodziny, ale też każdego gościa, który miał okazję jej spróbować.
- Cześć, dzieciaki. - Stormie odwraca głowę w naszą stronę. Na jej twarzy jak zawsze gości matczyny, serdeczny uśmiech. - Ale, ale! Co to ma być? Myć się i przebierać, ale już.
Ross i Rocky wzdychają tylko, nie zdążywszy dotrzeć do pracującego piekarnika, i, wdychając popisowo aromaty nadchodzącego poczęstunku, wychodzą z kuchni. Chris staje obok mnie przy drzwiach, najwyraźniej czekając, aż się ruszę z miejsca.
- Co po prostu? - ponaglam, choć już delikatniejszym tonem.
Zapach plaży, który przesiąknął różowy top Delly, subtelnie wypełnia mój zmysł węchu, rozpraszając mnie przy tym nieco.
- Po prostu jest taka... No... - chrząka i porusza głową, odgarniając niesforny pukiel blond włosów. - Ojej, ojej! Zgwałcili mnie, to się do was przyczepię - piszczy jak pięciolatka, przez co kąciki ust same mi się unoszą. - Tak więc, um, przyczepię się do Shora, przykleję się do Rika, wskoczę na plecy Ratliffowi i pogram w łapki z Rocky'm - jej głos przechodzi w syk. - Działa mi to na nerwy.
Szczerze? Nie patrzyłem na to od tej strony. Oczywiście, fakt że Chris zgwałcono zmienia trochę nasze postrzeganie jej, odbieramy ją poniekąd jako poszkodowaną. Jednak według mnie jest też po prostu fajną dziewczyną, koleżanką czy nawet przyjaciółką.
- Wydaje mi się, że ty po prostu nie starasz się jej poznać - mówię po chwili ciszy.
- Ona mi cię zabiera, Ell - ucina dziewczyna i wbija we mnie smutne spojrzenie.
- Mnie? - Brwi samoczynnie podjeżdżają mi do góry z zaskoczenia.
- Zapomnij - mruczy Del i odwraca głowę.
- Kurczę, Rydel! Zaczęłaś, to skończ.
- Co tu kończyć, kiedy jesteś najwyraźniej zbyt głupi, żeby dostrzec, że...? - przerywa po raz kolejny i zaciska zęby, uciekając wzrokiem.
Ja natomiast znowu przewracam oczami i zacieśniam dłonie na jej nadgarstkach, gdy próbuje się poruszyć.
- Czego nie dostrzec? To, że jestem głupi, mówicie mi sto razy na dzień. - Próbuję złapać spojrzenie Rydel, jednak ta wciąż uparcie patrzy na wszytko, tylko nie na mnie. - Ale czego nie dos...
Ciepłe wargi Delly zabierają mi resztę słowa i dopływ powietrza przesiąkniętego morskim zapachem.
#Riker
Silnik Six gaśnie. Wyjmuję klucz ze stacyjki i chowam pęczek do kieszeni brudnych od piasku i wody szortów.
- Wyłaź, grubasie! - słyszę śmiech Chris z tyłu.
Odwracamy się równocześnie z Rossem na przednich siedzeniach, żeby móc lepiej widzieć przepychających się na tyłach gumisiów. Bajkowe klimaty zaczęły się już na plaży.
- Ja gruby? To tylko futro, smerfie. - Rocky naciska klamkę od drzwi auta i usiłuje wyjść, jednak dziewczyna nie ma zamiaru dać za wygraną w przepychance i wyrzuca brata na zewnątrz, przy tym sama leci za nim, ciągnąc za sobą obydwa worki ("Jak utytłacie Rikerowi siedzenia, to was za paznokcie na fontannie powiesi, tako rzecze Ross.").
Spoglądamy na siebie z blondynem i rozbawieni wysiadamy z samochodu.
Choć zmęczeni i brudni, to jednak weseli stajemy na progu domu, uprzednio wyrzucając worki do śmietnika.
- Ja pukam, ty mówisz. - Szatynka wyrywa się przede mnie, stuka pięścią w pomalowane na biało drewno i chowa się za moimi plecami.
Przewracam tylko oczami, po czym naciskam klamkę.
- Jesteśmy! - krzyczy Ross zaraz po wejściu do przedpokoju.
Odkąd chłopak osiągnął wystarczający wiek na to, by wychodzić gdziekolwiek ze mną i resztą rodzeństwa, czyli odkąd skończył cztery lata, to niemal zawsze on woła "jesteśmy". Po prostu tak się przyjęło. Co ciekawe, gdy wychodzi gdzieś sam, praktycznie nigdy nie obwieszcza swojego przybycia w ten sposób.
Zrzucamy buty w na wycieczkę przeznaczoną właśnie na brudne obuwie, po czym ruszamy watahą do kuchni, gdzie mama stoi przy zlewie, myjąc naczynia. Głodną watahą, należy dodać.
W pomieszczeniu unosi się zapach domowej pizzy, uwielbianej nie tylko przez każdego członka naszej rodziny, ale też każdego gościa, który miał okazję jej spróbować.
- Cześć, dzieciaki. - Stormie odwraca głowę w naszą stronę. Na jej twarzy jak zawsze gości matczyny, serdeczny uśmiech. - Ale, ale! Co to ma być? Myć się i przebierać, ale już.
Ross i Rocky wzdychają tylko, nie zdążywszy dotrzeć do pracującego piekarnika, i, wdychając popisowo aromaty nadchodzącego poczęstunku, wychodzą z kuchni. Chris staje obok mnie przy drzwiach, najwyraźniej czekając, aż się ruszę z miejsca.
- Mamo, a co z Delly? - pytam jeszcze, zanim zacznę myśleć o możliwości objęcia szatynki w pasie i przylgnięcia do jej ciała.
- Jest u siebie.
- A Ell?
- Chyba z nią, nie widziałam, żeby wychodził.
Kiwam głową i odwracam się w stronę salonu. Tata siedzi przy stole z jakimiś papierami, na nosie ma okulary do czytania. Czasem zastanawiam się, po kim ja mam wadę wzroku. Ojciec używa tylko plusów z racji wieku, ale poza nim prawie nikt w rodzinie nie musi nosić okularów czy soczewek. Tak samo z kolorem oczu - mój brąz przypomina raczej piwny.
- Idziesz? - głos Chris wyrywa mnie z lekkiego zamyślenia.
- Tak, tak.
Ruszamy za Rossem i Rocky'm, aż w końcu docieramy na piętro. Po drodze przygotowuję się psychicznie na to, co mogę zastać w pokoju siostry. Z doświadczenia wiem, że Rydel i Ratfliffa nie zostawia się samych. Kiedyś razem z braćmi poprosiliśmy ich o zajęcie kolejki do sklepiku w wesołym miasteczku, a gdy wróciliśmy z toalety, ludzie, który stali przy budce, obsypani byli popcornem, a do tego Dells i Ell ganiali się utytłani musztardą i keczupem. Inne tego typu przygody nauczyły nas, że ostrożności w sprawie pozostawiania tej dwójki bez opieki nigdy za wiele.
- Idź się umyć, ja zobaczę co z Del - mówię tylko, zerkając na Christine. Mathers kiwa głową i stawia pierwszy krok na korytarzu, zaraz się zatrzymuje. - Co jest?
- Moje ciuchy są u Rydel. - Patrzy na mnie jak na najgłupszą w zoo lamę i unosi kąciki ust.
- Szlag. - Przeczesuję włosy palcami.
Przy drzwiach łazienki stają już moi bracia. Dokładniej rzecz ujmując, dobiegają jednocześnie. Oczywiście nie może się to skończyć normalnie, więc tylko czekać na rozwój wydarzeń.
Po ułamku sekundy Ross rzuca w starszego brata kulką utworzoną z piżamy. Szatyn uchyla się od pocisku, a ciuchy lądują w rękach Chris.
Podczas gdy chłopaki odgrywają kolejne scenki pod uroczym tytułem "Wojna domowa w kurniku", jak to kiedyś nazwała Dell, Christine korzysta z zasady 'gdzie dwóch się bije, tam trzeci je budyń' (czy coś w ten deseń) i z piżamą Rossa, składającą się z bokserek i podkoszulka, wchodzi do łazienki, uprzednio obdarowawszy mnie słodkim uśmiechem zwycięstwa.
- Hej! Wyłaź stamtąd! - Rocky ogarnia sytuację pierwszy i rzuca się na drzwi, za którymi właśnie zniknęła dziewczyna. Rozlega się szczęk zamka. - Halo!
- A ostatni będą brudnymi i spóźnią się na "Miasto Kości"! - krzyczy Mathres ze śmiechem.
Przewracam oczami i odprowadzam wzrokiem braci, którzy znikają w swoich pokojach. Jedanak Ross zaraz wypada z powrotem na korytarz.
- Hej! Ta mała ukradła mi bokserki z Kubusiem Puchatkiem!
#Ratliff
Zaskoczony otwieram szeroko oczy. Jednak zaraz, pod wpływem jakiegoś impulsu, instynktu, obejmuję dziewczynę w pasie i napieram na nią ciałem.
Czuję się... Właściwie. Naturalnie. Nic się nie dzieje wbrew mojej woli.
Oddaję pocałunek z pasją równej pasji Rydel. Blondynka wplata palce w moje włosy, głaszcze po karku i ramionach. Sam nie pozostaję jej dłużny, błądząc dłońmi po jej bokach. Nie panuję nad tym.
W końcu, z powodu potrzeby wzięcia głębszego oddechu, odsuwam się kawałek od dziewczyny, uchylając powieki.
Dell patrzy na mnie zapłakanymi oczami, cień jej rzęs kładzie się na kościach policzkowych.
- Czyli to miałem... To miałaś na myśli? - pytam cicho, rozkoszując się podświadomie dotykiem palców dziewczyny, które nieprzerwanie kreślą kółka na moim karku.
- Chyba tak. - Kiwa głową. W jej wyrazie twarzy wyraźnie widzę niepewność.
- Rydel... Ja nie... - zaczynam powoli, nie chcąc rzucić niewłaściwych słów.
Bum. Czuję się tak, jakby mi ktoś dokręcił śrubę w układzie mechanicznym, jakby ktoś przekręcił kostkę Rubika tak, że ostatni fragment wskoczył na swoje miejsce.
- Przepraszam. - Del spuszcza głowę, zjeżdżając dłońmi po mich ramionach.
Łapię ręce blondynki w locie i przyciskam jej palce do ust.
- Nie masz za co. - Uśmiecham się, unosząc jej twarz pod brodą. - Ja chyba czuję to samo.
Odnajduję jej zdziwione spojrzenie. Po paru sekundach, które spędziłem przyglądając się bitwie mojego rozumu z sercem o interpretację zachowania Delly, dziewczyna w końcu unosi kąciki ust.
- Ja chyba też. - Pochyla się i składa krótki pocałunek na moim policzku.
- Jest u siebie.
- A Ell?
- Chyba z nią, nie widziałam, żeby wychodził.
Kiwam głową i odwracam się w stronę salonu. Tata siedzi przy stole z jakimiś papierami, na nosie ma okulary do czytania. Czasem zastanawiam się, po kim ja mam wadę wzroku. Ojciec używa tylko plusów z racji wieku, ale poza nim prawie nikt w rodzinie nie musi nosić okularów czy soczewek. Tak samo z kolorem oczu - mój brąz przypomina raczej piwny.
- Idziesz? - głos Chris wyrywa mnie z lekkiego zamyślenia.
- Tak, tak.
Ruszamy za Rossem i Rocky'm, aż w końcu docieramy na piętro. Po drodze przygotowuję się psychicznie na to, co mogę zastać w pokoju siostry. Z doświadczenia wiem, że Rydel i Ratfliffa nie zostawia się samych. Kiedyś razem z braćmi poprosiliśmy ich o zajęcie kolejki do sklepiku w wesołym miasteczku, a gdy wróciliśmy z toalety, ludzie, który stali przy budce, obsypani byli popcornem, a do tego Dells i Ell ganiali się utytłani musztardą i keczupem. Inne tego typu przygody nauczyły nas, że ostrożności w sprawie pozostawiania tej dwójki bez opieki nigdy za wiele.
- Idź się umyć, ja zobaczę co z Del - mówię tylko, zerkając na Christine. Mathers kiwa głową i stawia pierwszy krok na korytarzu, zaraz się zatrzymuje. - Co jest?
- Moje ciuchy są u Rydel. - Patrzy na mnie jak na najgłupszą w zoo lamę i unosi kąciki ust.
- Szlag. - Przeczesuję włosy palcami.
Przy drzwiach łazienki stają już moi bracia. Dokładniej rzecz ujmując, dobiegają jednocześnie. Oczywiście nie może się to skończyć normalnie, więc tylko czekać na rozwój wydarzeń.
Po ułamku sekundy Ross rzuca w starszego brata kulką utworzoną z piżamy. Szatyn uchyla się od pocisku, a ciuchy lądują w rękach Chris.
Podczas gdy chłopaki odgrywają kolejne scenki pod uroczym tytułem "Wojna domowa w kurniku", jak to kiedyś nazwała Dell, Christine korzysta z zasady 'gdzie dwóch się bije, tam trzeci je budyń' (czy coś w ten deseń) i z piżamą Rossa, składającą się z bokserek i podkoszulka, wchodzi do łazienki, uprzednio obdarowawszy mnie słodkim uśmiechem zwycięstwa.
- Hej! Wyłaź stamtąd! - Rocky ogarnia sytuację pierwszy i rzuca się na drzwi, za którymi właśnie zniknęła dziewczyna. Rozlega się szczęk zamka. - Halo!
- A ostatni będą brudnymi i spóźnią się na "Miasto Kości"! - krzyczy Mathres ze śmiechem.
Przewracam oczami i odprowadzam wzrokiem braci, którzy znikają w swoich pokojach. Jedanak Ross zaraz wypada z powrotem na korytarz.
- Hej! Ta mała ukradła mi bokserki z Kubusiem Puchatkiem!
#Ratliff
Zaskoczony otwieram szeroko oczy. Jednak zaraz, pod wpływem jakiegoś impulsu, instynktu, obejmuję dziewczynę w pasie i napieram na nią ciałem.
Czuję się... Właściwie. Naturalnie. Nic się nie dzieje wbrew mojej woli.
Oddaję pocałunek z pasją równej pasji Rydel. Blondynka wplata palce w moje włosy, głaszcze po karku i ramionach. Sam nie pozostaję jej dłużny, błądząc dłońmi po jej bokach. Nie panuję nad tym.
W końcu, z powodu potrzeby wzięcia głębszego oddechu, odsuwam się kawałek od dziewczyny, uchylając powieki.
Dell patrzy na mnie zapłakanymi oczami, cień jej rzęs kładzie się na kościach policzkowych.
- Czyli to miałem... To miałaś na myśli? - pytam cicho, rozkoszując się podświadomie dotykiem palców dziewczyny, które nieprzerwanie kreślą kółka na moim karku.
- Chyba tak. - Kiwa głową. W jej wyrazie twarzy wyraźnie widzę niepewność.
- Rydel... Ja nie... - zaczynam powoli, nie chcąc rzucić niewłaściwych słów.
Bum. Czuję się tak, jakby mi ktoś dokręcił śrubę w układzie mechanicznym, jakby ktoś przekręcił kostkę Rubika tak, że ostatni fragment wskoczył na swoje miejsce.
- Przepraszam. - Del spuszcza głowę, zjeżdżając dłońmi po mich ramionach.
Łapię ręce blondynki w locie i przyciskam jej palce do ust.
- Nie masz za co. - Uśmiecham się, unosząc jej twarz pod brodą. - Ja chyba czuję to samo.
Odnajduję jej zdziwione spojrzenie. Po paru sekundach, które spędziłem przyglądając się bitwie mojego rozumu z sercem o interpretację zachowania Delly, dziewczyna w końcu unosi kąciki ust.
- Ja chyba też. - Pochyla się i składa krótki pocałunek na moim policzku.
No i sobie wszystko wyjaśniliśmy. Przytulam Rydel mocno, wdychając zapach jej ciała naznaczonego morskim powietrzem.
- Co teraz? - szepczę, nie chcąc przerywać tej chwili.
- Teraz? Teraz będziemy oglądać "Austina & Ally". Zaraz leci, a wiesz, jak ja lubię patrzeć na Caluma w akcji.
#Riker
Gdy rozbawiony Ross z powrotem znika za drzwiami swojego pokoju, w korytarzu zapanowuje cisza - przerywaja ją tylko szum wody lecącej z prysznica, szczęk sztućców dochodzący z dołu oraz jakieś ciche głosy.
- Rydel? - Pukam w miarę głośno w jasne drewno.
- Wejdź! - Głos Rydel jest wesoły.
Zbyt wesoły, jeśliby wziąć pod uwagę zdarzenie z plaży.
Naciskam klamkę i zaglądam do pokoju. Na wprost od drzwi Del siedzi na swoim łóżku w towarzystwie Ratliffa, obydwoje oparci są o ścianę i wpatrują się w telewizor, który stoi na szafce naprzeciwko nich, ciesząc się przy tym jak małe dzieci.
- Co teraz? - szepczę, nie chcąc przerywać tej chwili.
- Teraz? Teraz będziemy oglądać "Austina & Ally". Zaraz leci, a wiesz, jak ja lubię patrzeć na Caluma w akcji.
#Riker
Gdy rozbawiony Ross z powrotem znika za drzwiami swojego pokoju, w korytarzu zapanowuje cisza - przerywaja ją tylko szum wody lecącej z prysznica, szczęk sztućców dochodzący z dołu oraz jakieś ciche głosy.
- Rydel? - Pukam w miarę głośno w jasne drewno.
- Wejdź! - Głos Rydel jest wesoły.
Zbyt wesoły, jeśliby wziąć pod uwagę zdarzenie z plaży.
Naciskam klamkę i zaglądam do pokoju. Na wprost od drzwi Del siedzi na swoim łóżku w towarzystwie Ratliffa, obydwoje oparci są o ścianę i wpatrują się w telewizor, który stoi na szafce naprzeciwko nich, ciesząc się przy tym jak małe dzieci.
Szok w bamboszach, jak to mawia babcia.
- Jak się czujesz? - rzucam pierwsze pytanie, jakie przychodzi mi na myśl.
- Dobrze. - Dells uśmiecha się i kiwa głową. - Już wróciliście?
- Tak, bez was jakoś tak pusto było - odpieram zgodnie z prawdą. Wyszliśmy z plaży niedługo po tym, jak Ell poszedł za moją siostrą. To znaczy, dopiero wtedy, gdy Chris zdecydowała się pozwolić mi żyć i zeszła z moich pleców, dając mi wynurzyć się z wody i wziąć oddech.
- Już idziemy na film? - pyta Rydel, zakładając nogi na krzyż.
- Zaraz, trzeba się ogarnąć trochę. Ell, idź do Rocky'ego po ciuchy - zwracam się do szatyna.
Ratliff przytakuje i przez chwilę spogląda na mnie dziwnie, ale zaraz wraca spojrzeniem do ekranu. Sekundę później wybucha śmiechem równo z Del.
Stawiam parę kroków i zerkam na telewizor.
- Serio? "Austin & Allly"? - Przewracam oczami i patrzę na roześmianą dwójkę. -Ja też chcę.
- Jak się czujesz? - rzucam pierwsze pytanie, jakie przychodzi mi na myśl.
- Dobrze. - Dells uśmiecha się i kiwa głową. - Już wróciliście?
- Tak, bez was jakoś tak pusto było - odpieram zgodnie z prawdą. Wyszliśmy z plaży niedługo po tym, jak Ell poszedł za moją siostrą. To znaczy, dopiero wtedy, gdy Chris zdecydowała się pozwolić mi żyć i zeszła z moich pleców, dając mi wynurzyć się z wody i wziąć oddech.
- Już idziemy na film? - pyta Rydel, zakładając nogi na krzyż.
- Zaraz, trzeba się ogarnąć trochę. Ell, idź do Rocky'ego po ciuchy - zwracam się do szatyna.
Ratliff przytakuje i przez chwilę spogląda na mnie dziwnie, ale zaraz wraca spojrzeniem do ekranu. Sekundę później wybucha śmiechem równo z Del.
Stawiam parę kroków i zerkam na telewizor.
- Serio? "Austin & Allly"? - Przewracam oczami i patrzę na roześmianą dwójkę. -Ja też chcę.
- Ja na ziemi!
- Ja też!
Rocky i Ell wyskakują przed grupę, którą schodzimy ze schodów, i rzucają się na podłogę przed kanapą. Ross biegnie za nimi i rozsiada się obok starszego brata. Cała trójka ze ślinotokiem wpatruje się w pizze i napoje leżące na niskim stoliku przed nimi. Wiadomo, miejsca w pierwszym rzędzie są najlepsze.
Razem z Rydel i Chris rozkładamy się na kanapie. Standardowo baby musiały mnie otoczyć, więc siedzę między nimi jak taka lama, z nadzieją, że może jednak znajdzie się dla mnie miejsce obok chłopaków.
Jednak rezygnuję z tej myśli, gdy Chris opiera głowę na moim ramieniu. Bum, całe stada motyli uzbrojonych w shurikeny wyskakuje ze swoich pokeballi i zaczyna demolkę wewnątrz mojego organizmu.
- Nie przeszkadza ci, jak tak leżę? - pyta dziewczyna, zaciągając na dłonie rękawy bluzy, którą jej pożyczyłem
- Nie. - Uśmiecham się z ledwością.
Zerkam w stronę Rydel, która wydaje się świecić szczęściem.
- Trzymaj Rikera, Chris, bo chłopak rozpływa się na podłodze podczas scen miłosnych - śmieje się siostra, wychylając się w stronę szatynki.
Halo? Co mnie ominęło? Od kiedy to Dells jest tak miła w stosunku do Christine?
- To źle, bo ja też. - Mathers przesuwa głowę, żeby móc spojrzeć na moją siostrę.
- Nieprawda - mruczę w odpowiedzi na wypowiedź Del, ale nikt mnie nie słucha.
- Ja też!
Rocky i Ell wyskakują przed grupę, którą schodzimy ze schodów, i rzucają się na podłogę przed kanapą. Ross biegnie za nimi i rozsiada się obok starszego brata. Cała trójka ze ślinotokiem wpatruje się w pizze i napoje leżące na niskim stoliku przed nimi. Wiadomo, miejsca w pierwszym rzędzie są najlepsze.
Razem z Rydel i Chris rozkładamy się na kanapie. Standardowo baby musiały mnie otoczyć, więc siedzę między nimi jak taka lama, z nadzieją, że może jednak znajdzie się dla mnie miejsce obok chłopaków.
Jednak rezygnuję z tej myśli, gdy Chris opiera głowę na moim ramieniu. Bum, całe stada motyli uzbrojonych w shurikeny wyskakuje ze swoich pokeballi i zaczyna demolkę wewnątrz mojego organizmu.
- Nie przeszkadza ci, jak tak leżę? - pyta dziewczyna, zaciągając na dłonie rękawy bluzy, którą jej pożyczyłem
- Nie. - Uśmiecham się z ledwością.
Zerkam w stronę Rydel, która wydaje się świecić szczęściem.
- Trzymaj Rikera, Chris, bo chłopak rozpływa się na podłodze podczas scen miłosnych - śmieje się siostra, wychylając się w stronę szatynki.
Halo? Co mnie ominęło? Od kiedy to Dells jest tak miła w stosunku do Christine?
- To źle, bo ja też. - Mathers przesuwa głowę, żeby móc spojrzeć na moją siostrę.
- Nieprawda - mruczę w odpowiedzi na wypowiedź Del, ale nikt mnie nie słucha.
Czuję się jak łącze internetowe.
- W takim razie będziemy we trzech spływać z tej kanapy niczym różowy kisiel. - Rydel kiwa głową z powagą, ale zaraz obydwie dziewczyny wybuchają śmiechem.
Nigdy nie zrozumiem poczucia humoru tej dziwnej rasy, którą stanowią kobiety.
- Cicho, zaczyna się! - krzyczy Ell, siorbiąc colę ze szklanki i opierając się o nogi Dells.
Chris układa się z powrotem na moim ramieniu, a jej włosy kaskadą spływają po mojej ręce, wywołując przyjemne dreszcze.
- W takim razie będziemy we trzech spływać z tej kanapy niczym różowy kisiel. - Rydel kiwa głową z powagą, ale zaraz obydwie dziewczyny wybuchają śmiechem.
Nigdy nie zrozumiem poczucia humoru tej dziwnej rasy, którą stanowią kobiety.
- Cicho, zaczyna się! - krzyczy Ell, siorbiąc colę ze szklanki i opierając się o nogi Dells.
Chris układa się z powrotem na moim ramieniu, a jej włosy kaskadą spływają po mojej ręce, wywołując przyjemne dreszcze.
- Riker? - szepcze tuż przy moin uchu.
Mam wrażenie, że włosy mi dęba stanęły.
- Tak?
- Mógłbyś... - Przełyka ślinę. W jej głosie słyszę nutkę bólu.
- Chris, co jest? - pytam ledwo dosłyszalnie. Dostrzegam zaniepokojone spojrzenie Rydel, ale lekko kręcę głową.
Kto tu jest najstarszy?
- Nic. Nic mi nie jest. - Wiem, że kłamie. - Przytuliłbyś... Przytulisz mnie?
Zawał.
- No jasne - mruczę i obejmuję dziewczynę ramieniem.
Wtula się we mnie jak w misia z wyczuwalnym strachem czy bólem. Nie naciskam. Jak zechce, to powie.
Mimowolnie zerkam w stronę schodów, przy których stoi rozbawiona mama. Odwraca się w kierunku swojego pokoju zaraz za tatą, gdzie będą się przygotowywać na wyjście do babci, przedtem jednak rzucając mi uśmieszek i posyłając znaczącego całusa.
Dzięki, mamo, bardzo pomogłaś.
Mimowolnie zerkam w stronę schodów, przy których stoi rozbawiona mama. Odwraca się w kierunku swojego pokoju zaraz za tatą, gdzie będą się przygotowywać na wyjście do babci, przedtem jednak rzucając mi uśmieszek i posyłając znaczącego całusa.
Dzięki, mamo, bardzo pomogłaś.
***
W tym rozdziale mają swój udział Mika i Raffy, myślę, że znalazłyście swoje zdania (jedno z rozmowy, drugie z dialoguffki), choć trochę zmodyfikowane. Prawa autorskie wasze, jakby ktoś pytał C;
YKHY YKHY.
Rydellington? Może to niektórych zniechęcać, ale potrzebowałam czegoś, żeby nie skupiać się jedynie na postaci Chris i szczenięcej postawie Rikera :D No a Dells i Ratty są niczego sobie, poza tym - i tak ich związek nie jest tutaj najważniejszym wątkiem. To tylko takie umilenie. C:
YKHY YKHY.
Rydellington? Może to niektórych zniechęcać, ale potrzebowałam czegoś, żeby nie skupiać się jedynie na postaci Chris i szczenięcej postawie Rikera :D No a Dells i Ratty są niczego sobie, poza tym - i tak ich związek nie jest tutaj najważniejszym wątkiem. To tylko takie umilenie. C:
Co do Chris - nie myślcie sobie, że ona to już zdrowa jest. Gh. Ta. Yhyym. To nie fantasy c':
Po lekturze kilku stron psychologicznych mogę śmiało stwierdzić, że dobrze udaje mi się opisywać Chris. Yeaew zasiała we mnie ziarno niepewności i nieufności do własnej wiedzy, ale na szczęście okazało się, że dobrze myślałam.
A teraz idę wlewać mózg do czaszki, który został na ławce po dwóch godzinach biologii rozszerzonej.
A teraz idę wlewać mózg do czaszki, który został na ławce po dwóch godzinach biologii rozszerzonej.
Mówiąc gimbusiarsko... GIFFEK DLA RATLIFFEK!
Z każdym następnym rozdziałem nie umiem wydusić z siebie słowa. To jest niemalże dziwne, bo ja zawsze gadam jak najęta. No wracając do rozdziału. Świetny, rewelacyjny, normalnie czadowy, że tak powiem. Jak zwykle muszę coś powiedzieć o bohaterach tutejszego rozdziału.
OdpowiedzUsuńA więc tak :
Chris - cóż dodać, cóż ująć. Coraz bardziej wczuwa się w relacje z Rikerem. Nie mówię tu o miłości, ale takie opieranie się głową o chłopaka i jeszcze to przytulenie. Doskonale to opisałaś. Normalnie zawał na miejscu. Jako bohaterkę bardzo ją lubię. Wiadomo, że nikt nie zapomina o tym, że została zgwałcona. Po prostu cudowna bohaterka i wspaniale ukazana.
Riker - o tym chłopaku to ja bym mogła gadać dniami i nocami, ale niestety czasu nie ma ( brak czasu = szkoła = sprawdzian z historii ). Mogę powiedzieć, że Rikera najbardziej podziwiam jako postać. Niby jest najstarszy i w ogóle, ale jest w nim coś takiego, że nie odczuwamy tej różnicy wieku. Fajnie się czyta, jak taki dorosły chłopak ma motylki w brzuchu. Bardzo lubi Chris i wspomina o tym niejednokrotnie. Kochać go to za mało.
Rydellington - super się to pisze. Kocham tę dwójkę. Przyznam się, że bardzo chciałam ich mieć w opowiadaniu. Oni tak słodko razem wyglądają. Cud miód malina. I ten pocałunek. Rozpływam się jak różowy kisiel.
Na koniec chciałabym dodać, że tekst '' szok w bamboszach ' najbardziej mnie rozbawił. Nie mam pojęcia skąd bierzesz tak wspaniałe teksty, ale liczy się to, ze my je możemy poznać. Liczę na to, że rozdział pojawi się szybko. Na 100% będzie rewelacyjny, zresztą jak każdy. Trzymam kciuki, abyś miała wenę twórczą i PROSZĘ SZYBKO NEXTA :)
Okej. Jest zasięg.
OdpowiedzUsuńUmieram.
To chyba ebola.
Lekarz kłamie, że to grypa.
Testament zostawiam w szafie obok łóżka
Rydel, hi5!
Uśmiałam się czytając o przepychankach na korytarzu.
A później zwymiotowałam.
Anyway - rozdział jak zawsze na mega plus.
Także ten, idę zdychać dalej.
rozdział był mega :)
OdpowiedzUsuńni rydellington :3
podoba mi się xD
Riker serio zachowuje się jak 12-latek w akcji xD
czekam na nexta :D
pozdrawiam :D
P.S. zapraszam do siebie ;) http://r5-miedzywymiarowa-szkola-herosow.blogspot.com/
Dlaczego nie opisujesz Rossa? :(
OdpowiedzUsuńDobra, zacznę od tego, że musisz mi wybaczyć. Mój komentarz nie będzie jakiś super, przemyślany i zajebisty. Ale postaram się! Autentycznie złapała mnie ostatnio jakaś jesienna depresja, a moja wiara w siebie jest na tak niskim poziomie niczym edukacja w Ameryce.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rzeczy, kocham Dells. Bo to takie prawdziwe, tak bardzo ludzkie. Niby Chris jej nic nie zrobiła, a Delly nie mówiła o niej w jakichś superlatywach. Cholera, jesteśmy słabi i jedna rzecz oddziałuje na drugą, czy tego chcemy czy nie. Co mi się podoba jeszcze bardziej? To, że Rat nie naskoczył na nią, gdy ta mówiła o Chris, że jest jak 'biedna dziewczynka'. Cholera, wiem, że to nie dlatego, że nie lubi szatynki. Ale co poradzisz? Ze swoim popapranym mózgiem nie wygrasz. Ciężko jest zmenić patrzenie na kogoś, nawet jak bezpośrednio nie robi Ci nic złego. Więc cieszę się, że Ell nie wyskoczył z jakimś tekstem 'zachowujesz się jak gówniara, bla, bla, bla'. Ellington Lee Ratliff zawsze idealny!
Stresowałam się! Nie wiedziałam jak Ell odbierze ten pocałunek. TAAAK SIĘ BAŁAM. A tu patrzę-Rat mówi, że to naturalne, nie wbrew jego woli. No super! Na mojej twarzy szeroki uśmiech. Hm... To ciekawe, że czasem uświadamiamy sobie co jest brakującym puzzlem, dopiero jak go znajdziemy. Wiesz co mam na myśli? Czasem nie wiemy, czego nam brakuje, choć możliwe, że to coś jest bardzo blisko, i dopiero jak to coś uderzy nas porządnie w tę głupią kulkę zwaną głową, się ogarniamy.
Cieszę się, że Rat się ogarnął! Jakie słodkie! aSNGJSDNBGSJ.
Też uwielbiam Caluma w akcji :3 Jest zajebisty. I do tego rudy, pozdro Cal! c:
Poza tym streszcznie od Calum, może być Cal, a od California, może być również Cal. Proste porównanie.
Kocham Cali=Cal
Calum=Cal
Cal=Cal
Więc skoro uwielbiam Californię, lubię i Caluma, bo mają ten sam skrót, heheheh.
SENSowne. A jakże.
I teraz finish:
O co chodzi z Chris? Co jej się dzieje, że jest przestraszona? Chcę wiedzieć. Czy to coś ze zdrowiem, czy coś z ludzmi? No bo w ciąży chyba nie jest, co? OBY.
I kolejne pytanie-czemu przytula się do Rikera? A już wiem czemu! Bo Riker to jej brat i czuje się przy nim bezpiecznie. BRAT, pamiętaj Sparrow. Ona kocha Rossa, right? I nie chce, żeby jej ukochany widział ją smutną, a brat może ją taką zobaczyć. RACJA?
Oby, bo ona ma być z Rossem, no pliska.
Brakuje mi Rossa. Ale nie można mieć wszystkiego, prawda? RYDELLINGTON rekompensuje wszystko!
Czekam na następny rozdział.
Jestem cholernie niezorganizowana, niezmotywowana, żałosna i wgl. żal. Przepraszam, że Ci się żale, ale nie mam przyjaciół.
Okej, czekam na next. Dodaj szybko, spraw by zagościł uśmiech na mej twarzy!
Pa!:)
Jeszcze jedno. Gdzie się podział rozdział 12? XD Nie mogę go znaaaleźć.
UsuńNo cześć :D Tak sobie trochę szperałam w necie i patrzę. Blog, którego jeszcze nie widziałam. Wpadam, czytam i ryje na dywanie :D "Ja gruby? To tylko futro, smerfie."
OdpowiedzUsuńSkąd ty wzięłaś ten tekst???
Albo dać takie Rydellington...
"- Ja chyba czuję to samo.
Odnajduję jej zdziwione spojrzenie. Po paru sekundach, które spędziłem przyglądając się bitwie mojego rozumu z sercem o interpretację zachowania Delly, dziewczyna w końcu unosi kąciki ust.
- Ja chyba też. - Pochyla się i składa krótki pocałunek na moim policzku.
No i sobie wszystko wyjaśniliśmy. Przytulam Rydel mocno, wdychając zapach jej ciała naznaczonego morskim powietrzem.
- Co teraz? - szepczę, nie chcąc przerywać tej chwili.
- Teraz? Teraz będziemy oglądać "Austina & Ally". Zaraz leci, a wiesz, jak ja lubię patrzeć na Caluma w akcji."
Serio? :o
Najpierw "Ja czuję to samo" a potem "Austin & Ally" :) :D <3
Hahahahaha xd Ty to zmieniasz tematy ^^
Koffciam Rikusia <3 ;*
Fajnie, że sporo z nim jest ;)
Skąd ty bierzesz te teksty no??? : D
Albo to:
"Hej! Ta mała ukradła mi bokserki z Kubusiem Puchatkiem!"
HAHAHAHAHAHAHAHA XD
Leżę i nie wstaję...
Też chcę tak pisać :c Zazdroooooooooo <333
Czekam na next i już dodałam się do obserwatorów *-*
I jak ja mam to w naturze musze się zareklamować, a jak :D
Zapraszam serdecznie do mojej historii o Raurze :D
Opowiada o Rossie jako nauczycielu i Laurze, jego uczennicy.
Dziewczyna wogóle nie radzi sobie z przedmiotem nauczanym przez Rossa i może nie zdać. Chłopak pewnego dnia proponuje jej korepetycje.
Z powodu zagrożenia z historii, zgadza się.
Podczas tych dodatkowych spotkań między nimi powstaje pewne uczucie...
Czy to miłość? A może coś innego?
Czy Ross rzuci narzeczoną dla nastolatki?
Laura dobrze wybierze?
Co na to ich drugie połówki?
Kto wyjdzie zwycięsko?
I jakie znaczenie mieć będzie bal maturalny?
Zapraszam serdecznie do czytania, komentowania i obserwowania bloga <3
http://mydilemma-raura.blogspot.com/
Liczę na komentarz ^^
Dzisiaj pierwszy raz włączyłam sobie piosenkę z tytułu. Zazwyczaj czytam rozdziały na telefonie, a później komentując je na komputerze, nie włączam żadnych linków. Jednak tym razem coś mnie pchnęło i tak właśnie piszę komentarz do głosu Sterlinga Knight, który swoją drogą ma świetny głos i pamiętam go z filmu "Randka z gwiazdą", oraz "Słoneczna Sonny".. Może powinnam go jakoś wcisnąć do siebie? Hmm..
OdpowiedzUsuńW każdym razie, przejdę już może do setna sprawy. Ja nie mam nic do Rydellington (nienawidzę łączeń imion). Są słodcy i uroczy i bardzo, ale to bardzo się cieszę, że są razem. Rydel mądrze zrobiła mówiąc Ellowi co leży jej na sercu. Fajnie, że zdążyli rozwiać między sobą wszelkie spory nim ktokolwiek im przerwał :) Zaskoczyłaś mnie tym, że oglądali Austina i Ally, ale w sumie się im nie dziwię, bo to jest dobry serial (przynajmniej dla mnie. Całkowicie się od niego uzależniłam). Ale wracając do rozdziału, to jestem naprawdę ciekawa jak rozwiniesz, a następnie rozwiążesz całą tą sytuację między Rikerem, Rossem a Chris. Chociaż mam wrażenie, że dziewczyna większą sympatią/zaufaniem (nie wiem jak to nazwać) darzy starszego Lyncha. Więc tak, jestem ciekawa tego. Uwielbiam czytać o ich przepychankach. Sprawiają, że chciałabym być tam obok nich i widzieć to wszystko na własne oczy :)
Pozdrawiam Cię i całuję! :*
- matrioszkaa! x
Ej.
OdpowiedzUsuńTo jest nie fair.
CZEMU TU JEST TYLE DŁUGICH I SKŁADNIOWYCH KOMENTARZY?
GDZIE POPEŁNIŁAM BŁĄD?
Trudno, walić.
Teraz dostaniesz kolejny wywalony w kosmos koment, bez najmniejszego sensu.
ALE KOMU TO PRZESZKADZA :')
Jest Rydellington.
Much Rydellington.
I Austin and Ally.
TO LUBIĘ, PSZE PAŃSTWA.
TO LUBIĘ.
Co tam jeszcze...
Dużo mnie tu widzę. I dużo Miki. Oto odpowiedź, skąd Ania pobiera tyle zajebistych tekstów. Takie z nas głupie orangutany, produkujemy się, a ona opluwa poduszkę i wykorzystuje nasze cenne doświadczenie do opisywania psychiki R5.
Takie życie.
Next.
Riris, widzę.
Ja już odpuściłam sobie Chross, zrobisz, co uważasz. I tak czytelnicy wolą zakochanego Rikusia, co ja się będę produkować. :')
Co nie znaczy, że nie są słodcy. Taki mały Rikuś i bezbronna Chris. c:
Oł, aj ken stap singin...
To tak na koniec.
Komentarz krótki, ale jest. Teraz idę rozpływać się w drugim komentarzu. ROZDZIALE 14, NADCHODZĘ.
~RaffyTakBardzoMiZimno